02.12
Z pozoru banalne stwierdzenie, że człowiek żyje tak długo, jak długo pozostaje w pamięci innych jest ponad wszelką wątpliwość prawdziwe. Mijająca niedawno trzecia rocznica śmierci naszego Przyjaciela Jacka Zgolińskiego skłania do przypomnienia jego sylwetki i jego dokonań dla tych, którzy potrzebują niewielkiego bodźca przywracającego pamięć o tej niebanalnej postaci.
Dla wielu Jacek kojarzyć się będzie nieodłącznie z jego królestwem, jakim był gmach Centrum Kongresowo-Dydaktycznego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, przy ulicy Przybyszewskiego. Trudno było tam nie zauważyć osoby z niezbyt gęstymi lecz długimi, niesfornymi włosami, którym pozwalał iść swoimi meandrami i z takąż brodą. Cóż, zapewne rację ma Piotr Bałtroczyk lansujący swój świetny szlagwort, że „jak ktoś ma ładne włosy, to nie musi mieć ich dużo”. Jackowi z pewnością taki wizerunek dodawał uroku…
Jako sprawę historycznie najistotniejszą dla naszej społeczności fanów jazzu tradycyjnego należy wymienić fakt, że to właśnie Jacek Zgoliński był pomysłodawcą Poznań Jazz Festival, o czym pisał Ryszard Gloger na kultura.poznan.pl w dniu 22 sierpnia 2015 roku, cyt. „Jacek Zgoliński z Centrum Konferencyjno-Dydaktycznego Akademii Medycznej mówi, że pomysł zorganizowania takiego wydarzenia w naszym mieście, chodził mu po głowie od wielu lat. – Szukałem kogoś, kto potrafiłby ogarnąć taką imprezę merytorycznie. Piotr Soroka, muzyk zespołu Dixie Company, był wymarzonym człowiekiem do realizacji tego celu. Gdy ruszaliśmy z festiwalem, nawet nie zakładaliśmy, że dotrwamy do piątej edycji.”
Trzeba wspomnieć, że ten Festiwal, początkowo zwany Europejskimi Spotkaniami Tradycjonalistów Jazzowych miał szansę przetrwania i rozwoju przede wszystkim z uwagi na znakomite warunki lokalowe stworzone przez Jacka, dzięki wielkiej życzliwości dla niego i jego przedsięwzięć ze strony władz Akademii Medycznej.
Oczywiście, że przypadkiem jest, że od 2010 roku, przy wejściu do budynku Centrum Kongresowo-Dydaktycznego, w którym odbywały się koncerty galowe naszych Festiwali, stoi pomnik laryngologa, absolwenta Akademii Medycznej i światowego formatu kompozytora i jazzmana Krzysztofa Komedy-Trzcńskiego. Z drugiej jednak strony ten szczęśliwy zbieg okoliczności stanowił dla nas powód do
wielkiej radości.
Życiowe drogi Jacka zawsze związane były z pasją organizatorską i zamiłowaniem do muzyki, a dziwnym trafem powiązane zawsze z poznańską Akademią Medyczną (obecnie: Uniwersytetem Medycznym w Poznaniu).
W bardzo serdecznych słowach o Jacku wyraża się dr hab. n. med. Tomasz Piontek, ortopeda, założyciel renomowanej kliniki Rehasport. Jego znajomość z Jackiem Zgolińskim datuje się od wczesnych lat siedemdziesiątych, kiedy to Jacek pracował w Akademii Medycznej jako szef działu socjalnego. Mając wiele niekonwencjonalnych pomysłów zasłynął z organizowania letnich i zimowych obozów dla pracowników i ich dzieci. Pasja organizatorska nie opuszczała go także wówczas, gdy nie wykonywał już obowiązków w dziale socjalnym.
Jak dowiadujemy się z anonsu Jacka zwołującego po 40 latach w Szklarskiej Porębie w dniach 8 – 11 września 2016 roku spotkanie byłych uczestników organizowanych przez niego obozów – obozy takie odbywały się w Rabce, Szklarskiej Porębie, Kieżmarku, Popradzie, ale także w Bibione, w Londynie, nad Balatonem, w Chorwacji, w Irlandii, na Bornholmie, w Ostródzie, na Mazurach. Rozrzut był nie tylko geograficzny, ale obozy te miały różny charakter. Były więc piesze obozy wędrowne, rowerowe, żeglarskie, językowe, narciarskie i wielu innych. W 2016 zorganizował zlot wspomnieniowy w Szklarskiej Porębie, na którym pojawiło się wielu jego byłych wychowanków, a zawiązane przez uczestników obozów w młodości przyjaźnie przetrwały próbę czasu.
Jak wspomina dr Tomasz Piontek Jacek zaszczepił całej rzeszy dzieci i młodzieży uczestniczącej w obozach pasję do żeglarstwa i narciarstwa, stosując wiele niekonwencjonalnych metod. Ponieważ w życiu Jacka bardzo ważna była muzyka dzięki niemu nauczyli się też słuchać muzyki. Sposoby ku temu były bardzo różne. Na przykład na jednym z obozów przed poranną pobudką ustawiał kolumny głośnikowe, z których donośne dźwięki potrafiły wyrwać ze snu największych śpiochów… A wieczorami prowadził „Dyskotekę Pana Dżeka” prezentując bardzo modną wówczas muzykę elektroniczną autorstwa Jean-Michel Jarre’a, Pink Floyd i Czesława Niemena. Z tym ostatnim współpracował przez pewien czas organizując jego koncert na Starym Rynku w Poznaniu.
Przez kila lat dr Tomasz Piontek wraz z Jackiem byli stałymi uczestnikami festiwalu Rawa Blues, albowiem właśnie blues to była największa muzyczna miłość Jacka Zgolińskiego. A więc również Festiwale Blues Express musiały być punktem obowiązkowym w jego życiu.
Jacek bardzo przeżył śmierć swojej żony Marii. Dla mnie poruszająca była jego reakcja na pozornie banalne miejsce w Poznaniu na ul. Garbary, które boleśnie skojarzyło mu się ze zmarłą. Nie będę kontynuował tego wątku, z szacunku dla bardzo osobistych odczuć Jacka, które wówczas w mojej obecności ujawnił.
Mam nadzieję, że nie tylko w naszej pamięci Jacek pozostanie jako postać nietuzinkowa, barwna i łamiąca wszelkie schematy.
Przemysław Barański