01.19
Małe tęsknoty
Piotr Soroka
9 stycznia o 10:32
A może warto wrócić do starych dobrych czasów i choć na chwilę pałki zamienić na ołówek?
Gdy przeczytałem na facebooku wpis Piotra Soroki – Prezesa Wielkopolskiego Stowarzyszenia Jazzu Tradycyjnego „Dixie Club” z dnia 9 stycznia br., okraszony ślicznym rysunkiem jego autorstwa, poczułem wielką potrzebę rozwinięcia tego wątku. I zaczęło się dziać jak w tekście piosenki „Małe tęsknoty”, autorstwa Andrzeja Mogielnickiego, skomponowanej przez Wojciecha Trzcińskiego, wielkiego przeboju Krystyny Prońko „Jak dzwon, który zaledwie tylko tknąć, a już śpiewa, jak zabłąkanych ptaków głos.”
Ten lekki dotyk płynący z wpisu Piotra obudził w mojej pamięci wspomnienie naszego ostatniego XI Poznań Old Jazz Festival, który dwoma elementami zasadniczo różnił się od wszystkich poprzednich. Po pierwsze Festiwalowi towarzyszyła wystawa malarstwa zatytułowana „Przyjaciele Dixie Company”, po wtóre odbywał się w komfortowych warunkach i był uniezależniony od pogody, gdyż dzięki niezwykłej życzliwości Zarządu Starego Browaru koncerty festiwalowe odbywały się we wnętrzach tego imponującego obiektu. Wystawę malarstwa o tematyce muzycznej towarzyszącą Festiwalowi, trwającą od 2 do 11 września 2019 r., zorganizowała Fundacja Rafako, a jej komisarzem był Mariusz Frankowski, znany artysta malarz i performer. Mamy wielką nadzieję, że wystawy malarstwa dzięki Fundacji Rafako staną się stałym elementem kolejnych Festiwali.
Odpowiadając zatem Piotrowi na pytanie, czy warto by wrócił on do tworzenia rysunków, stwierdzam kategorycznie: WARTO! Trzeba przypomnieć, że Piotr jest z wykształcenia plastykiem (wierzącym, ale rzadko praktykującym), więc tym bardziej warto, by pochwalił się swoimi następnymi dziełami. Może w ramach kolejnej wystawy znajdzie się miejsce na prezentację malarstwa i rysunków Piotra?
Niskie ukłony i podziękowania zarówno od wykonawców jak i publiczności skierować należy do Zarządu Starego Browaru. Trzeba pamiętać, że w 2019 roku pogoda uniemożliwiła nam przeprowadzenie zapowiedzianej na plakatach i w mediach parady nowoorleańskiej. Jak więc wyglądałby koncert galowy na otwartej przestrzeni? Tymczasem mieliśmy do dyspozycji wspaniałe foyer, wyposażone w scenę i nienaganne nagłośnienie, obsługiwane przez fachowy personel. Miejsc siedzących było pod dostatkiem, życzliwi pracownicy Starego Browaru dostawiali krzesła dla publiczności, a znajdujące się w pobliżu sceny lokale gastronomiczne były dodatkowym atutem tego miejsca.
Tu przypomniał mi się festiwal w Bremenhaven, który kilka lat temu miałem przyjemność obserwować. Odbywał się w ogromnej galerii handlowej Columbus Center. Uczestniczyło w nim kilka zespołów grających klasyczną muzykę dixielandową, wykonywaną przez składy marszowe. Każdy zespół miał przydzielonego przez organizatorów przewodnika, który wskazywał trasę przemarszu. Gdy drogi zespołów się przecinały następowało spontaniczne wspólne koncertowanie, przypominające jam session.
Tak myślę, czy nie warto byłoby tego wzoru skopiować u nas? Wprawdzie parada nowoorleańska na trasie między Starym Browarem a Starym Rynkiem już wpisała się w pejzaż miasta, ale w zasadzie jednak nadal opiera się na widzach i słuchaczach przypadkowych. Niewielu mieszkańców i gości planuje przyjście na samą paradę, a raczej udział w niej następuje spontanicznie i przypadkowo, na skutek usłyszenia przebijającej się przez miejski gwar muzyki. Przedstawiona koncepcja parady może także spodobać się klientom i Zarządowi Starego Browaru, gdyż nie utrudniając działalności handlowej jeszcze bardziej ożywi to kultowe miejsce.
No to teraz trochę o muzyce na XI Poznań Old Jazz Festival.
Ze względu na konieczność „zainstalowania się” przez aż czternastu muzyków, Happy Jazz Band założony i kierowany przez Macieja Kramera występuje na naszych Festiwalach zawsze jako pierwszy. Ten big band – nawiązując do bardzo dawnych (sprzed ponad sześćdziesięciu lat!), a ciągle niezapomnianych kupletów Kabaretu Starszych Panów autorstwa Jeremiego Przybory – po pięciu latach istnienia „przestał się dobrze zapowiadać”. Cytuję:
I znaleźliśmy się w wieku trudna rada,
że się człowiek przestał dobrze zapowiadać,
ale za to z drugiej strony cieszy się,
że się również przestał zapowiadać źle.
Happy Jazz Band obecnie gra świetnie, nie jest zespołem dobrze rokującym, a w pełni dojrzałym, z bardzo bogatym, klasycznym repertuarem swingowym i żaden Glenn Miller nie miałby się do czego przyczepić! No to w takim razie ja się przyczepię…
Zapewne chęć zaprezentowania pełnych możliwości big bandu i przygotowanego szerokiego repertuaru, skłoniła orkiestrę do znacznego wydłużenia swojego występu. Nie byłoby w tym nic nagannego, koncert bardzo się wszystkim podobał, w pełni zasłużone oklaski zebrali wokaliści Jagoda Różycka i Sebastian Stieler, podziwiany był saksofonista Leszek Kotlicki – senior i prawdziwa legenda poznańskiej sceny bigbandowej. Ale… ale mieliśmy ograniczony czas na przeprowadzenie całego koncertu galowego, ze względu na ograniczony czas otwarcia Galerii handlowej i parkingu. Tym samym czas występów oczekujących na swoją kolej pozostałych zespołów festiwalowych musiał ulec stosownemu skróceniu i każdy kolejny występ odbywał się w coraz bardziej nerwowej atmosferze, pod presją nieubłaganie i zbyt szybko mijającego czasu…
Gospodarze Festiwalu – Dixie Company – wystąpili w swoim stałym składzie, poszerzonym o znakomitą amerykańską wokalistkę Donnę Brown. Artystka ta znana jest poznańskiej publiczności z występów na V Poznań Old Jazz Festival w 2013 roku (jak ten czas leci…) oraz świetnej płyty nagranej z Dixie Company, zatytułowanej „Donna B. & Dixie C.”
Nie uzurpując sobie prawa do recenzji występów kolejnych wykonawców, z kronikarskiego obowiązku przypomnę, że na Festiwalu zagrała grupa założona w roku 2007 przez puzonistę Adama Solskiego – Enerjazzer z Gliwic. Grają (i to jak!) muzykę najbliższą sercu fanów jazzu tradycyjnego: Ragtime, Blues, Dixieland, New Orlean’s, Chicago oraz Swing, a to wszystko w bardzo ortodoksyjnym wydaniu. Miło nam było posłuchać grającego na zastępstwie w składzie tego Zespołu – świetnego i kreatywnego trębacza Adama Abrahamczyka, naszego przyjaciela z South Silesian Brass Band z Rybnika.
Nie zawiodła naszych oczekiwań Hot Jazz Orchestra Hannover. Perfekcyjni, ale grający z polotem muzycy na najwyższym poziomie wykonawczym. Nie ograniczają się do odtwarzania nowoorleańskiego brzmienia w klasycznych utworach dixielandowych, ale oryginalnymi aranżacjami obejmują także współczesne utwory muzyki pop. Szkoda, że z konieczności, ich występ trwał tak krótko!
Koncert galowy kończył zespół The Dixie Hot Licks Pilzno. Byliśmy u nich na festiwalu w najbardziej piwnym i zarazem pięknym mieście Pilzno. Potem, w 2017 roku gościliśmy muzyków na IX Poznań Old Jazz Festival. Niestety ze względów osobistych nie przyjechała tym razem do Poznania Jana Golianová, radosna i ciągle roześmiana wokalistka. Zastąpiła ją godnie urocza i świetnie wpisująca się w konwencję Zespołu – Barbora Brůjová, gorąco przyjęta przez publiczność. Niezmiennie zachwyca bandyżysta Filip ‚Boris’ Hahn, który jest również znakomitym wokalistą. Miło było posłuchać w składzie Zespołu jak gra na trąbce przedstawiciel niezwykłej, muzykującej rodzinki, młodziutki Jiří Masáček, z którym mieliśmy okazję parokrotnie spotykać się na różnych festiwalach jazzu tradycyjnego.
Osobiście bardzo brakowało mi tancerzy Swing Crazy, którzy przyzwyczaili nas już do swojej obecności i żywiołowych popisów. W scenerii Starego Browaru mieliby znakomite warunki do prezentacji swojego swingowego kunsztu. Szkoda!
Z nadzieją na piękne wrażenia na najbliższym i kolejnych (mam nadzieję!!!) festiwalach
Prze-moll Barański